Wymęczone zwycięstwo z Orłami
Liverpool po dobrej postawie w pierwszej połowie i gorszej po zmianie stron, zainkasował komplet oczek na Selhurst Park, ogrywając Crystal Palace 1:0.
Orły postraszyły the Reds w pierwszej akcji meczu, kiedy Nketiah skierował piłkę do siatki gości, ale arbiter wskazał pozycję spaloną.
W 8. minucie Liverpool wychodzi na prowadzenie. Z lewego skrzydła w pole karne dograł Cody Gakpo, a Diogo Jota jak rasowy lis pola karnego, zdobył gola, pakując piłkę do sieci między nogami Hendersona.
W 13. minucie szybka akcja Liverpoolu prawym skrzydłem. Mo Salah ograł obrońcę i spróbował sprytnego dogrania piłki do Mac Allistera, ale Argentyńczyka uprzedził czujny Henderson.
W 28. minucie próby strzału z dystansu podjął się Alexander-Arnold, lecz bramkarz Orłów wybił futbolówkę na rzut rożny.
W 33. minucie powinno być 2:0 dla the Reds. Prawym skrzydłem urwał się Gravenberch, który wypatrzył w polu karnym niepilnowanego Jotę, jednak Portugalczyk fatalnie skiksował, nie trafiając nawet w światło bramki.
Crystal Palace stworzyło sobie najgroźniejszą okazję w doliczonym czasie gry, kiedy Alissona próbował zaskoczyć Sarr, lecz Brazylijczyk popisał się pewną interwencją po strzale z 15. metrów.
Po pierwszej odsłonie the Reds prowadzili zatem 1:0.
W 55. minucie rywalizacji Van Dijk popisał się świetnym przeglądem pola i zaadresował doskonałe podanie w pole karne do Salaha, ale dobrze ustawiony Henderson poradził sobie z uderzeniem Króla Egiptu.
W 61. minucie Alexander-Arnold po rzucie wolnym wypatrzył w polu karnym Jotę, jednak Portugalczyk niecelnie uderzył futbolówkę głową.
W 63. minucie Liverpool próbował szybkiej wymiany podań na własnej połowie, piłkę stracił Gravenberch, przed dobrą okazją stanął Nketiah, ale Alisson Becker nie dał się zaskoczyć.
W 69. minucie bardzo mocnym strzałem popisuje się Eberechi Eze, lecz brazylijski golkiper gości znów był górą.
W 77. minucie fani Liverpoolu zamarli, gdy kontuzję zgłosił Alisson, który nie był w stanie kontynuować gry. W jego miejsce na placu gry melduje się totalny 'świeżak' w Premier League - Vítězslav Jaroš.
W 84. minucie Czech został przetestowany między słupkami przez Eze, popisując się pierwszą udaną interwencją.
W końcówce spotkania Liverpool przeniósł grę na połowę Crystal Palace, 'dowożąc' do końcowego gwizdka zwycięstwo.
Podopieczni Slota wygrali w ekonomicznym stylu, nie zachwycając swoją postawą zwłaszcza po zmianie stron, jednak w ostatecznym rozrachunku zdobyli 3 punkty i zachowali status lidera rozgrywek.
Składy:
Crystal Palace: Henderson; Chalobah (Kamada 88′), Guehi, Lacroix; Munoz (Clyne 27′), Wharton (Hughes 60′), Lerma, Mitchell (Mateta 60′); Eze, Sarr, Nketiah
Liverpool: Alisson (Jaros 79′); Alexander-Arnold, Konate, Van Dijk, Tsimikas (Robertson 79′); Gravenberch, Jones (Endo 89′), Mac Allister (Szoboszlai 46′); Salah (Diaz 72′), Gakpo, Jota
Komentarze (118)
Mac ustawiony wyżej to dodatkowe zagrożenie dla CP.
Ryan świetny jak zwykle.
Jota "kliniczny" choć tylko w 50% ;)
Salah to jest fenomen, tragiczne 45 minut, a w drugiej pewnie zaliczy jakąś bramke czy dwie.
Tsimi dziś faktycznie na plus, tak samo Jones
Oby ta kontuzja Alisona nie była tak poważna na jaką wyglądała. Mecze z Chelsea i Arsenalem bez niego mogą się bardzo źle skończyć.
Ali jak dla mnie MOTM.
Jaros świetny debiut.
- kontuzja kluczowego gracza: jest
- wygrane spotkanie: jest
- pierwsza pozycja w tabeli: jest
Wszystko w Liverpoolu wydaje się być na swoim miejscu.
Takimi meczami wygrywa się mistrzostwo. :)
Najlepszy pierwszy bramkarz na świecie
Najlepszy drugi bramkarz na świecie
Najlepszy trzeci bramkarz na świecie
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Na minus: początek urazów i trudy terminarz do końca roku.
Takimi meczami najwięksi wygrywają mistrzostwo!!!! Lepiej przepychać takie gnioty niż pięknie grać i nic z tego nie mieć!!!!
Szkoda, że nie próbujemy częstszych strzałów z dystansu, momentami tak się staramy dopieszczać te podania, które ch** dają, że aż się rzygać chce. Szoboszlai miał dziś 2 idealne okazje by huknąć z 18-20 metrów, a przecież młotek w nodze ma (Tak, pamiętam, że 2 strzały i tak oddał, ale ze średnim skutkiem).
Teraz pozostaje trzymać kciuki, by po przerwie reprezentacyjnej, nikt w naszej wąskiej kadrze się nie wykoleił. Czuję, że Beckera w październikowych spotkaniach już nie zobaczymy, zatem Kelleher z Jarosem muszą jakoś ogarnąć ten galimatias :)
Co za irytujące gadanie - taki z Ciebie expert a nie wiesz, że grą dopasowujesz się do przeciwnika?
Znani jesteśmy z tego, że pięknie gramy w meczach z dobrymi, klasowymi drużynami, które chcą grać w piłkę a słabo z takimi średniakami.
Ja się nie boję żadnych Arsenali, Chelsea i Leverkusen bo to całkiem inne podejście do meczu u naszych i nasi wtedy wznoszą się na wyżyny dopasowując do poziomu przeciwnika.
Wolę 1-0 czy 2-1 po ciężkim meczu z mnóstwem błędów niż lekkie 5-0. No chyba, że 5-0 z Utd ;)
Tak naprawdę to nie graliśmy jeszcze z nikim mocnym, zobaczymy jak to będzie w konfrontacji z ekipami z topki. Trudno wyrokować jaki będzie obraz gry.
Siłą MC w kilku sezonach było szybkie zamykanie spotkań co przekłada się na niski wysiłek w meczu. Granie na styku więcej kosztuje, więc nie zgodzę się że takie przepychanie spotkań po 1:0.